Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rozkład możliwości

Dwóch postawnych mężczyzn zamykało drewniane wieko. Nie pamiętam jaka myśl przemknęła ów przez krtań, była ona na tyle silna, ze mimowolnie chwyciłem guzik u garnituru. Zwątpienie? "Nie wygłupiaj się, przecież to nieodwołalne." - Starając wmówić sobie rzeczywistość (jak dla mnie na ową chwilę obcą i nie do przyjęcia) powoli drętwiałem w ciemnej kajucie wygnanego marynarza. Ha, panowie nie byli profesjonalistami! Maleńki prześwit światła sięgnął ramienia ukazując ponurość mojego nowego domu. Otwór był niewielki, lecz zdołałem podglądnąć całe zbiorowisko. Ich dusze były martwe, a serca, jedno po drugim tak.. Obojętne, obrzydliwie nijakie. Kto by pomyślał? Łzy wpadające w rów starego ja, wydawały się potokiem, rwącym, były niczym. Chciałem to przeczekać, przespać, lecz coś było nie tak. Nieliczne odłamki żalu zaplamiły mój czarny kostium. Nagle dziura została zasypywana wilgotną ziemią. Wiedziałem, pozostało kilka minut do stracenia. Ale co to? Coś słychać.. Jakby postrzał. "Ktoś krzyczy jej imię, sygnał karetki, ludzie, wrzask." Była to największa bezradność w całym moim życiu. I ten obrzydliwy zapach, rozkładających się możliwości....

3582 wyświetlenia
43 teksty
1 obserwujący
  • Albert Jarus

    29 September 2012, 14:01

    Fajna ta rozkładająca się możliwość...
    aż czuć jej smród i przerażającą niemoc.