Balansulemy osądzając pomiędzy sobą, a wszystkim innym. Jeżeli wydamy wyrok na siebie, to co na pozostaje? Zaczynamy dostrzegać rysy wokół siebie, błędy innych i dochodzimy do wniosku, że to nie nasza wina, ale coś w środku wciąż nas obwinia o wszystkie nieszczęścia wszechświata... Dziwi, bo... dziwny jest ten wszechświat. ;) Dobre. Pozdrawiam. :)
Mnie zazwyczaj nie dziwi. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że pozostaję w znacznej mniejszości... Bardzo mądre Onejko. Sądzę, że i Ciebie nie dziwi :-)))