Zażartował bezmyślnie. Pomyślała, że kpi z niej bezczelnie i rzuciła w niego śmierdzącym granatem. Wydawało mu się, że ona tylko tak na postrach wytoczyła ciężką armatę, by być górą w słownej zabawie. Zażartował boleśniej, chociaż miał już odpuścić, Bezsensownie pomyślał, że ona do muru przyparta odpuści i uśmiechem wszystko zakończy. Sercem zranionym nacisnęła guzik czerwony i wysłała rakiety wprost na łąki stokrotek. Stanął w rowie życiowym czołg bez lufy z chabrem suchym zamiast anteny. Rozerwaną armatę ktoś miał zabrać do raju, ale w stronę złomowiska dziwnie podąża. Czy odnajdą się jeszcze i zakwitną stokrotki na ziemi od krwi ciężkiej?...