Tak. Codziennie je nabywam i jest to pojęcie bardzo obszerne, szkoda, że tylko ja to tak widzę. Co do ceny... Ceną tego, że wszystko zjesz dzisiaj, będzie jutrzejszy głód. Tak, płacę swoją cenę. Żeby się czegoś nauczyć, potrzeba czasu, "płacę" nim, nie raz coś kosztuje mnie mnóstwo wysiłku, czasu i cierpienia, nie raz jescze więcej, nieraz mniej. Na razie najdrożej kosztuje mnie chęć podzielenia się tym co już wiem. Ceną jest rozczarowanie i odepchnięcie. Super zdolność rozumienia tego nabyłem dzisiaj, "obudziłem" się dostrzegając jak ogromna cena ciąży na podzieleniu się ścieżką do wolności. Super zdolność zrozumienia tego co tylko wiedziałem. Pozdrawiam i przepraszam urażonych.
... myślę że zbyt dosłownie odniosłeś się do myśli i opinii, Kasarianie... w świecie gdzie dominuje materializm, egoizm i pogoń za własną korzyścią i zaspokojeniem swego "ego"... w takim świecie pochylenie się nad czyimś problemem, jakaś nawet nikła forma altruizmu, może być uważana za "chwilowy stan chorobowy"... i często tak jest to spostrzegane... tak samo jak za "chorych" są uważani ludzie którzy całe życie postępują inaczej niż ogół społeczeństwa... to o takie "zdrowie i chorobę" chodzi w tej myśli...
Cóż, widzę, że dla Ciebie super zdolności to określenie bardzo pojemne - mieści się w nim naprawdę dużo... No, chyba, że jesteś takim fenomenem natury, że co dzień takowe nabywasz - ja niestety (jak i większość ludzi) tak dobrze nie mam. Już od dawien dawna wiadomo, że nie można mieć wszystkiego. Nie będę się rozwodził nad tym, że jest naukowo udowodnione, że gdy jakąś zdolność mamy bardziej rozwiniętą, to inna musi na tym ucierpieć (np. ja jestem dobry z matmy, [...]
Kiedy ty wspominasz o podniesieniu ciężaru, ja mówię o anatomii, która ci na to pozwala. nie to jednak jest ważne.
Myślisz, że jak nabędziesz super zdolność; niech będzie umiejętność dostrzegania, to będziesz musiał stracić rękę, albo chociaż chorować dwa razy częściej, czy coś temu podobne? Uważam, że to gówno prawda, bo ja budzę się każdego dnia z jakąś nową "super zdolnością" i nie tracę nic, bo to jest "za darmo", nie muszę za to płacić w żadnej formie, a już na pewno zdrowotnej. To boli, kiedy Twoi bliscy (w jakiś sposób bliscy) wciskają sobie na wzajem takie bzdury.
Cóż, który z nas, Grzegorz, czy ja, napisał o zapłacie za czułość czy miłość??? Ja akurat miałem na myśli inne cechy, a w szczególności zdolności, takie jak niezwykła empatia, umiejętność dostrzegania, i wiele innych umiejętności i cech, o których nie chcę tu teraz pisać. Prawdę mówiąc, dziwny wniosek wyciągnąłeś...
... To już jest ponad moje siły... Ktoś mówi Ci, że musisz płacić zdrowiem za Twoją czułość i miłość do innych. To, że mówi, to jeszcze nic, wierzysz w to i daje Ci to satysfację. nie rozumiem mojego obecnego stanu po przeczytaniu poniższych komentarzy: mam ochotę usiąść i płakać... Choć to nie moje zdrowie, i nie moja wolna wola.
O, to bardzo się cieszę, że mogłem się podzielić energią! ;-) Jestem w stanie to sosie wystawić... Ale myślę, że jakby to było możliwe i jakby Pani dokonała zamiany - zdrowie kosztem tych wyjątkowych cech - to by potem Pani żałowała. Brakowałoby Pani tego... Jeśli idzie o mnie, to dziękuję, czuję się już całkiem dobrze. :-)