Wchodzę do supermarketu. Jak zwykle biorę pierwszy wolny koszyk i przemierzam szybkim krokiem odcinek pomiędzy półkami sklepowymi. Wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy i kieruje się w stronę kasy. Przede mną stoi matka ze swym 4, może 5 letnim synkiem. Szkrab ma błękitne oczęta, którymi bada otaczające go realia. Nagle widzę jak sprzedawczyni podaje chłopcu balonik z napisem DZIEŃ DZIECKA. Jego twarz rozpromienia szczerbaty uśmiech. A mi do głowy przychodzi myśl... że nie mam komu podarować takiej radości. Wychodząc ze sklepu, ocieram łzy. I ruszam samochodem w kierunku cmentarza. Z trudem zapalam znicz na grobie mojej córeczki. Miałaby dzisiaj 3latka...