Cóż, ryż nie jest najgorszy w porównaniu z chińskimi barami szybkiej obsługi. Zauważyłem dziwną prawidłowość. Im więcej chiskich barów tym mniej gołębi w mieście.
Cóż, ja też nie znam skośnookiego, bo dopiero liznąłem japoński. Ten język, którego tutaj wraz z Urszulą za pomocą translatora używamy nazywa się telugu i pochodzi z Indii. Nic o nim nie wiem, podejrzewam też, że trudno będzie znaleźć słownik polsko-telugu i telugu-polski. A szkoda, bo chciałbym pójść do sklepu i zacząć nawijać. Smacznego pani Aniu:)