Dobrze powiedziane Grzegorzu. Prawdziwa toleruje, to, co indywidualnie lubi jedno i drugie z zakochanych, nie zabrania. A jeśli jedno lub drugie poświęca bardziej temu co lubi indywidualnie niż drugiej połowie, to wiadomo ku czemu skierowana jest jego miłość.
powinnas o niej pisać. Zastanawia mnie jedno: Teraz ludzie powinni dążyć do miłości, by odnaleźć siebie... tak, tak, należałoby długo rozwodzić, co ma jedno do drugiego. Czego szukalibyśmy mając ją? Pomijam pytanie ile już byśmy mieli, gdybyśmy się nią kierowali...
Czym się różni, to co wydaje sie być miłością od jej substytutu, czyli sztucznej miłości? Jeden pies,czy ktoś ją udaje swiadomie, czy nie. Nie miłość, która ją przypomina, miłością być nie może, z tym się chyba każdy zgodzi. :) nawet jeśli sobie podzielisz, że ktoś zakochał się nieszczęśliwie, czy że ktoś się zauroczył na chwile, albo jakieś inne cuda na patykach, to nadal zalicza się do nie-miłosci. Obojętnie jak ją będziemy nazywać.
Tak jak nie ma czegos takiego jak sztuczny kryształ... ale wytłumacz to ludziom. Owa sztuczna milość to uproszczone określenie dla zapokojenia co niektórych chęci pod dość wzniosłym sztandarem, by nie okazało się, jak bardzo prostackie motywy się za tym kryją. Stąd rozwody :).
Pewien mądry człowiek powiedział, że miłość ogarnia człowieka dopiero wtedy, kiedy pokocha owe 7 miliardów ludzi, bez żadnego wejżenia. Człowiek dopiero będąc jak słońce, jak kwiat, czy woda, dopiero może mówić o miłości. Bo czy słońce wybiera że zaświeci na głowę tylko tych, którzy kochają słońce, a kwiat będzie pachniał tylko dla dobrych ludzi,lub woda, czy ona może napoić tylko tych, których sobie upododba? Najpierw stańmy się naturalni, potem możemy mówić o miłości. Dzisiaj zgadzam się autorką zarówno z jej myślą jak i komentarzem. P.S. to wysoce prawdopodobne, że 7 mld ludzi się myli w tej kwestii, moi drodzy :).