A ja się zgadzam z tą myślą. Dziecko desperacko pragnące czułości i uwagi potrafi nawet taką ewentualność brać pod uwagę. Szczególnie mały człowiek potrzebuje tego, co od rodziców mu się należy. Sama pewnie z głupoty wiele lat temu wpuszczałam do głowy takie myśli. Co prawda kilka lat za późno, bo inaczej ukształtowały mi się pewne potrzeby, ale wymodliłam...
polecam samoleczenie BSM , niestety nie każdy chce to robić do końca , a jest to naturalne wyleczenie się z tak ciężkiej choroby, wymaga czasu i chęci , a nie wiary.... przepraszam ze nie na temat pisze....
Tym razem nie mogę się z Panią zgodzić. Nawet jeśli, to na jaki czas przychodzi ta radość?? Ile trwa taka myśl w dziecku? One jest świadome, kto wie czy nie jest nawet bardziej rozumne w takich chwilach od nas- ludzi dorosłych. Taka myśl może przejść przez głowę tylko przez moment, a późnej przychodzą wyrzuty sumienia, że w taki sposób pomyślało się nawet przez chwilę. Ułamek sekundy.
nie pisz bzdur...przeżyłam jako dziecko i nie było żadnej radości mimo czułości rodziców...jedyne co było to walka o życie i o każdy oddech...i o włos...
smutne, lecz prawdziwe, często można zaobserwować takie sytuacje. dzieci proszą o chorobe, by rodzice zwrócili swoją uwagę na nich, lecz cóż to za miłość budzona dopiero w momencie śmiertelnej choroby?