... to utknięcie w "półśrodku" nie jest najgorsze... są historie które człowiek chętnie by odstawił na półkę... tak bez oceny i zamknięcia... zwłaszcza te gdzie wina leży w obu stronach... lecz cóż z tego, że człowiek chce wybaczyć i odejść, gdy druga strona nie jest zainteresowana takim rozwiązaniem... na siłę chce udowodnić, iż jest kryształowo czysta i robi wszystko by historię oceniono po jej myśli... takie historie wracają rykoszetem i "dziesięciokrotną czkawką"...
A no sytuacja nieciekawa , jednak wiesz mam tyle temperamentu w sobie , że pomimo wszystko bym go jakoś odnalazła . Zabiła a potem chyba się popłakała ze szczęścia iż mam go znów. Dla mnie cóż nie ma rzeczy niemożliwych i chcieć to móc ;)
Jednak to nie znaczy , że nie rozumiem co chcesz powiedzieć i owszem po części popieram i Twe zdanie . Dodatkowo może za wysoko w chmury dziś uciekłam , lecz nie zapominaj że zależność istnieje również w zaciętości ;)
A no nie ma sprawy , czasem wypada trochę namotać ;)
Na przykład ostro pokłócisz się z przyjacielem, możesz go jednoznacznie i definitywnie olać, albo poczekać jak się sprawa rozwiąże. Ale on wyjeżdża i zrywa kontakt - sprawa nigdy nie zostanie rozwiązana jednoznacznie. A myśli w stylu "kij mu na drogę" czy "szkoda, że tak się stało", to tylko półśrodki... Cel - poza zasięgiem.
Teoretycznie ze wszystkiego da się wyjść. Ale jest ważniejsza chyba kwestia - koszta... To mam już pomysł na jutro:) Moja odpowiedzi.
Jednak i nad tym dało by się dłużej zatrzymać bo ten stop , takie inne zakończenie tez jest pewnym wyjściem a zastawieniem dookoła pionkami jednej figury . Jakoś mam wrażenie że ze wszystkiego da się wyjść ;) Ale to już moje zdanie ;) Pozdrawiam ;)