Czasem nigdy tych drzwi nie otwierają, a ona więdnie tam i umiera... A oni ją przeklinają w tym oknie, nienawidzą jej za to, że ich opuściła, złorzeczą jej... Alex... piszę o tym, bo ci tajemniczy "oni" to przecież ja...
Dziękuję za komentarz, w którym mogłam się przejrzeć jak w kropli deszczu na nosie zapomnianego psa;)) Pozdrawiam serdecznie!
Wypatrujemy nadziei o nos za daleko. Ona jest w nas, lecz próbując ją odnaleźć, zapominamy, że ta, jak małe dziecko, wrażliwa jest na szept matki, szept który mówi: "zbudź się śpiochu".