Menu
Gildia Pióra na Patronite

Miły mi K. Dzisiaj koło 18 poszłam do mojego dziadka. Ma 79 lat, przeżył II wojnę światową, walczył z rakiem - najpierw płuc, potem ucha, a na końcu siadło mu serce - w tej chwili ma rozrusznik i zastawkę. Rozmawiał ze mną bardzo pogodnie, pouczał jak trzeba podejść chłopaka, jak zawładnąć jego sercem. Spojrzałam mu w oczy otoczone siateczką zmarszczek i pomyślałam : ,,Ten człowiek przede mną przeżył wojnę i wszystkie okropności z nią związane, choroby. On C I Ą G L E walczył o lepsze jutro. Jeśli teraz odebrałabym sobie życie dla samego odebrania - bo życie nie ma sensu, to ten człowiek by się załamał albo roześmiał mi się głośno w twarz. Po co on, mając 7 lat latał po wojennej Warszawie i pomagał jak się dało ? Po co się narażał, dając życie mojemu tacie, który dał życie mi ? Po co uśmiecha się do mnie, skoro mógł sobie - od tak - umrzeć, przestać czuć ból i porażkę ? TO WŁAŚNIE dla mnie nie miałoby sensu. Poddanie się, mimo, że ja tak naprawdę... jeszcze nic nie wywalczyłam."

976 wyświetleń
15 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!