Historia, to fakty, ale żeby do nich dotrzeć trzeba przekopać się przez stosy interpretacji, manipulacji, kłamstw... Już żyjemy w jednym, wielkim, globalnym szalecie. Szpiegują nas monitoringi, nasze komputery, telefony, zaczęły telewizory i lodówki... Jutro każda żarówka, oczywiście energooszczędna, będzie przekazywać nasz obraz tam, gdzie trzeba, również z toalety. Będziemy załatwiać naszą fizjologię w strachu, w nerwach, po ciemku, ale to nie pomoże, obraz będzie przekazywany w podczerwieni, w 3D, z jakością 4K, z dźwiękiem hi-fi... Liczy się przecież to, że plany jakiegokolwiek nagannego zachowanie snute przy okazji przysłowiowej "dwójeczki" będą od razu znane, rozpracowane i udaremnione, zanim jeszcze ktoś sięgnie po papier. :D Wszak nie możeta robić, co chceta. Pozdrawiam. :))
Słusznie piszesz. Często musimy być publiczni. Interpretacja przeszłości to nie to samo co s r a n i e. Dobrze o tym pamiętać. Uważam jednak, że jedno i drugie należy wykonywać z należytą starannością i elegancją. :-)