Bała się spać przy zgaszonym świetle. Mimo swojego wieku zawsze musiała mieć zapaloną lampkę...choćby najmniejszą. Gnębiły ją zjawy z przeszłości, nie potrafiła się ich wyzbyć żadnym sposobem. Któregoś dnia lampka zgasła, a ona zobaczyła.... światło przed sobą. Nie każdy blask jest nadzieją, to ono przecież prowadzi nas w ostatniej drodze.
Izucha ostatnio rzadko tu bywasz,ale myśli twoje są coraz to piękniejsze,dające dużo do myślenia,nie można nad nimi przejść obojętnie. Pozdrawiam cie gorąco
Wzruszyła mnie ta myśl, Izunia. Dla mnie światło zawsze jest synonimem nadziei. Nawet, jeśli prowadzi nas w ostatniej drodze, to dla mnie zawsze będzie symbolem czegoś dobrego, ciepłego, czułego i nadziei na nowe lepsze życie, nowy początek.