W jedwabnej sukni ognistej czerwieni Mą kibić objąłeś dziś dłońmi drżącymi. I w rytmie namiętnym, co płynie z głośnika Kołyszesz mnie czule, świat cały gdzieś znika. Po śliskiej materii przesuwasz palcami, Dotykasz dekoltu i szyi tuż nad nim. I nagle odpychasz mnie z siłą, co boli. Gdy nie wiem, co myśleć, przytulasz powoli. Materiał opływa me biodra i uda, Faluje na piersi, oddycham znów w trudach Przyspiesza muzyka, przyspiesza krew w żyłach, By zaraz przycichnąć, przypomnieć o siłach. A jedwab się plącze, przykleja do ciała, Już stoję półnaga, choć tego nie chciałam. To dźwięki muzyki nas tak ośmieliły, To tango żywiołów nasz świat odmieniły.