Antykoncepcja
Spadłem z nieba
Dla jednych manna
Innym owoc z drzewa
Poznania dobra i zła
Wciśnięty w ramy świata
W tak wąskie i tak ciasno
Że swoją szpilkę wbijam
Raniąc sobie kciuki
A na zewnątrz nich Ja
Taki mały i zagubiony
Targany swoim i obcym
Huraganem zachłanności
Spragniony pocałunku
Trafiam w usta
Przeżuty, już bez smaku
Jak guma ląduje wypluty
A w ramach recyklingu
Służę jako antykoncepcja
Przed czyjąś samotnością
A stosunek bywa analny
Innym razem
Nastawiam drugi policzek
Niestety nie z miłości
Lecz bym równo spuchł
By twarz była symetryczna
Uzależniony od samotności
Wśród ludzi, jak na detoksie
Drży całe słabe ciało
Napędzając niepewność
Autor
103 449 wyświetleń
1204 teksty
141 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!