Menu
Gildia Pióra na Patronite

25.11.2016r.

Wycieli modrzewie na alei modrzewiowej. Wielka szkoda. Dawały tyle ciepła i radości oraz były materiałem dla wyobraźni. Ciekawe komu przeszkadzały? A kościół żyje od uroczystości do uroczystości. Dopiero co była wielka koncelebra w Łagiewnikach, a teraz 25 lecie Radia Maryja i znowu okazja do zabawy księży. Nam normalnym nic po tym. Normalnemu starczy pomodlić się do Boga. Powróciła klasyczna jesień. Pada deszcz, jest mglisto, ale dobrze, że chociaż wiatr sobie odpuścił, że można swobodnie spacerować i raczyć się ożywczym wilgotnym powietrzem, obserwować kosy skaczące i grzebiące pod drzewami i ten życiodajny rejwach wróbli w żywopłotach. W takim dniu kawa też smakuje szczególnie i z każdym łykiem czuje się jak ciało nabiera energii i chce się żyć, a żyć trzeba, bo taki dzień warto wykorzystać do sprzątania domu, aby sobotę mieć już spokojną i wypoczywającą, no i twórczą zarazem. Jesteśmy fraszką we wszechświecie, a więc nasze plany tak często weryfikowane są po swojemu przez LOS, że pozostaje mieć tylko pokorę, dystans i spokój. Jesteśmy strasznymi małpami. Słyszę reklamy jakiegoś czarnego piątku. Tymczasem normalny człowiek kupuje to co jest mu potrzebne do życia i jak czyni to rozsądnie, to nie musi czekać na przeceny. Przy czym konsola do gier normalnemu człowiekowi nie jest i nie powinna być potrzebna. Państwo szuka pieniędzy. Moim zdaniem powinno od stołków odkręcić tych co już mają prawa emerytalne i niech na ich miejsca przychodzą młodzi. To by była walka z bezrobociem też. Poza tym wzorem ustawy dezubekizacyjnej, to wszystkie emerytury ponad dwa i pół tysiąca powinny być obcięte w ramach solidarności społecznej i wyrównać się powinno z tej obcinki tym co maja mniej. Jak to jest, że matka wychowa pięcioro czy siedmioro dzieci, a na starość tą matkę nie ma kto nakarmić i zapewnić jej ciepłego domu? Dziwny jest ten ludzki świat. Jak to jest, że odwiedzisz matkę w szpitalu, a nie chce ci się odwiedzić jej w domu, choć przecież mieszkasz 200 metrów od niej? A nawet jak mieszkasz 25 kilometrów od niej, to jaki jest sensowny powód, że nawet raz w tygodniu do niej nie zajrzysz? Czytam ze zdumieniem, że Kanadyjczycy przyjmują uchodźców z Polski. Dopiero na końcu doczytuje, że chodzi o tak zwanych Romów. Moim zdaniem oni czują się dyskryminowani, bo pracować nie chcą i nie chcą uczyć się i dostosowywać do kultury polskiej i zasad polskiego współistnienia. Niech żyją tak jak Polacy, to nie będzie z nimi problemu i tyle, a to znaczy niech chodzą do szkoły, na studia, a potem pracują jak wszyscy i niech nie wydziwiają. Obserwuje coraz więcej mężczyzn, którzy biorą sobie za żony malowanki i te kompletnie nic nie robią, tylko pindrzą się, nakładają na szpony sztuczne paznokcie, wcierają w siebie tony sztrymsu, a to wszystko kosztuje horendalne pieniądze. Ci nieboracy zażynają się w pracy, żeby utrzymać taką kolorowankę i niestety rodzące się dzieci. Te dzieci wyrastają na jeszcze głupszych i wredniejszych od ich matek i stają się pasożytami w normalnym ludzkim świecie. Będąc dorosłymi na przykład nie idą do pracy tylko stają się domowymi terrorystami. Czytam, że Polacy uciekają przed polską służbą zdrowia za granicę. Ciekawe kto i dokąd to? Wszyscy, którzy byli na zachodzie potwierdzą, że jest tam jeszcze gorzej jak w Polsce, a poziom usług medycznych jest niski i to bardzo niski. Są ekskluzywne kliniki, ale to nie dla zjadacza chleba. Zasada jest taka w Anglii, że masz pracować na królową, a jak złamiesz nogę, to system zrobi wszystko, aby pozbawić cię zasiłku, prawa do opieki zdrowotnej, a w efekcie lądujesz na ulicy jak bezdomny i człowiek poza prawem, poza statystyką nawet. Tak jest też w USA i przypuszczam wszędzie na tak pożądanym zachodzie. Tu w Polsce można powiedzieć jest jak z fraszki bodajże Krasickiego - rządzi powoli wół, ale rządzi...dla ludzi. Południe. Pada deszcz , nie widać gór. Wzmaga się teraz wiatr. Ale za to na wietrze srebrzą się igły świerków, przyozdobione kroplami kapuśniakowego deszczu. Więc przed oczami mam widowisko światła i wody do nut wiatru. Liście na buku są coraz bardziej brązowe, już z elementami czerni i takimi przetrwają do przedwiośnia, z tym ze będą coraz bardziej pomarszczone i poskręcane, a z biegiem dni nocy i wiatrów, coraz bardziej poszarpane i dziurawe. Na krzewie kaliny błyskają jej owoce, właściwie lśnią jak lśnią zakochani ludzie. Wielkim pięknem jest ogromny orzech włoski, który mimo, że pozbawiony liści, to jest takim ogromem majestatu, a jego konary i gałęzie pozwalają snuć myśli na temat wielkości wielkiego wybuchu, jego nieprzewidywalności, nawet w tym co przecież jest jednym. Ale zawsze to jest dobro. Cóż trzeba mi iść dalej do innych pięknych chwil dnia.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!