Menu
Gildia Pióra na Patronite

31 sierpnia Roku Pańskiego 2018.

fyrfle

fyrfle

Świt to teraz jest w granicach godziny szóstej i zdecydowanie spadły nasze wymagania, co do jego jakości w naturze, znaczy w świetle słonecznym,czy w dźwiękach ptasich - one są teraz późno letnie, a więc mgliste, rozdarte ewentualnie krzykiem kogutów, więc nie zdziwiło nas, że dzisiaj nasze spojrzenia przywitały kałuże w dziurach asfaltu Ogrodowej i szara mglistość, że trudno by było wiedzieć, że jesteśmy w górach, gdybyśmy się tutaj obudzili na kacu na przykład po intensywnej trzydniówce alkoholowo - towarzyskiej w Gdańsku. Nomen omen te dziury w asfalcie, takie sowite, takie tutejsze, choć mieszka tutaj tylu urzędników gminnych i radny, to jednak dziury muszą być w Ogrodowej i w ogóle Ogrodowa bez dziur, to czymże by była? Czy umielibyśmy trafić do pracy, do kościoła, do przedszkola po dzieci, gdyby komuś wpadło do głowy i załatałby te dziury w tym asfalcie, na przykład strofami Poświatowskiej, Szymborskiej, czy przesłaniami Pana Cogito albo nawet miłością Mistrza i Małgorzaty? Tak nie trafilibyśmy nigdzie, bo swojskość to naszość i nie daj Boże przejeżdżał by tędy kardynał czy minister od dróg, to już widzę te nasze poharatane poezją usta, wykrzykujące wskazując na załatane dziury hasło - jak mamy żyć eminencjo, jak mamy żyć ministrze, ratujcież o dostojni, niech oddają nam nasze dziury, nasze wyrwy w asfalcie, które są pełnią naszych życiorysów!

Na niecałe dwa miesiące przed wyborami politycy przypomnieli sobie o ludziach czyli wyborcach i piszą, zwłaszcza na fb, póćta ludzie na wybory, oddejta głos, bo my daly chcymy kryncić lody - nie włoskie, nie amerykńckie, nie sholerrowskie, nie z Zieluny Budki, ino chcymy nasze tutejsze kryncić - ja tobie i ty mnie. Nie mamy wizji rozwoju wsi, nie mamy pomysłu na gminę, nie ogarniamy powiatu, ale głosujta ludziska, zawsze sie coś uda zrobić, a jak nie to chociaż diety i nowe znajomości. A obawa jest konkretna ze strony polityków, bo 21 października, to może być ta ostatnia niedziela w roku, kiedy temperatura będzie około dwudziestu stopni i będzie ciepło, słonecznie, a więc wielu wielu z nas w ten popiatek wyruszy rodzinnie na kilkudniowe eskapady i nic przecież nie stracimy, bo w niedzielę wieczorem do domu wrócimy i nie zastaniemy deszczy niespokojnych , potarganych sadów...rada gminy, powiatu będzie taka sama jak od 20 lat, wójt ten sam i burmistrz, a i naszych dziur w naszych ulicach nam nikt nie zabierze, jak nie zabrał ich już 30 lat, więc warto za Kayah spytać o wybory - po co, po co, po co? Żyje się tu i teraz, a one są takie same już od 966 roku.

Tymczasem jest po prostu pięknie i zaskakująco pięknie w niektórych chwilach i miejscach naszego życia, a to za sprawą choćby astrów i cynii, które zapowiadały się bardzo ubogo w ekspozycję kwietną w tegorocznym późnym lecie, ale w sumie nie wygląda to tak źle, bo jednak kilkanaście kwiatów cynii rozkwitło i to różnymi kolorami, i te kwiaty wciąż powiększają swoją objętość i po prostu pięknieją w oczach. Tak samo jest z astrami, jeszcze tydzień temu były bardzo marnymi roślinkami, ale po trzydniowych ulewach i burzach wystrzeliły i stały się wielkimi krzakami, o głowach bujnych, włochatych, a więc kwiaty mają duże i kolorowe, choć tych kolorów i kształtów jest wiele wiele mniej niż ubiegłego lata. Niemniej przyjemnie jest gdy wszystko następuje po sobie z sensem znanym od dziesięcioleci w ogrodowej przyrodzie, więc końcówka sierpnia, to pora piękna cynii i astrów, i to poczucie, że wszystko idzie utartym szlakiem, który napisała natura i ziemia już miliony lat temu i to dobro po prostu jest kontynuowane, bo nikt nie zmienia dobrego na niepewne lepsze, a zresztą lepsze, to określenie, które nie ma treści.

Są ludzie, którzy nie potrafią odnaleźć się w zwykłej codzienności, chcą jeść, chcą pić, chcą pracować, a po pracy chcą pooglądać telewizję, znowu się napić, poplotkować z kolegami w drinku, czy nad rzeką wiejską lub na zapleczu sklepu. Oni nie rozumieją prawa, bo nawet nie wiedzą w swoim odizolowaniu, ze prawo jest i reguluje życie. Nie wiedzą zasad, często postępują na wyczucie, ale raczej po prostu trwają z dnia na dzień. Nie wiedzą, że trzeba wielu unikać, wielu nie wpuszczać za ogrodzenie, wielu po prostu patrzeć na ręce, a tym bardziej nie wiedzą, że są sądy, że prawem można manipulować wbrew nim, więc nagle buch! - dowiadują się, ze dom, w którym mieszkali od siedemdziesięciu kilku lat, który wybudowali ich dziadkowie, to ten dom, ten ogród nie jest już ich i po prostu muszą iść do dobrych ludzi, na garnuszek gminy, pod most lub popełnić samobójstwo, a może Bóg się ulituje i ześle atak serca. Uczynili im to oczywiście sąsiedzi, prawnicy, co to zasiadają w każdą niedzielę, oczywiście na sumie w pierwszej ławce, tak, żeby widział ich ksiądz z ambony i zeby oni widzieli księdza i patrząc mu w oczy mówili - Maryja Maryją, Bóg Bogiem, Jezus Chrystusem, Miłość Miłością, ale liczy się tylko pieniądz i spryt w codziennym beskidzkim życiu. Więc zaprawdę napiszę to, co pisałem uże powielokroć w swoich dziennikach i felietonach - nie religia w szkole, ale lekcję prawa i zaradności życiowej. Na szczęście są jeszcze katolicy, którzy nie tylko chodzą do kościoła, ale i rozumieją ewangelię, więc za darmo takim biednym ludziom pomogą żyć godne, zatrzymać im co ich. Hmmm, jeszcze napiszę, że wszyscy w Polsce jesteśmy katolikami i chrześcijanami, a tak wielu z was czytając ten tekst, będzie gardziło tymi maluczkimi niezaradnymi, nieumiejącymi żyć w świecie prawników i prawa, zamiast nie pytając po prostu pomóc.

Cynie miniaturowe. Rok temu prawie, w drugiej połowie września spacerowałem po parku Kościuszki w Katowicach i niektóre z nich jeszcze cudnie kwitły, a inne leżały już wyrwane przez pracowników miejskiej zieleni i zaraz miały być wywiezione na kompostowisko, więc wziąłem i zbierałem z nich nasiona, a potem przywiozłem w Beskidy, a efekt jest taki, że w tym roku są niesamowicie wspaniałym pięknem naszego ogrodu i to pięknem intensywnym, trwałym, wielokolorowym, z którego jesteśmy dumni i bardzo bardzo nim szczęśliwi - tworzą stan radości naszych codziennych dni, a bo wychodzimy do nich popołudniami z kawą, dopieścić je oczami, nakarmić zachwytu słowem, uzdrowić wyrzucając te rośliny, które utrudniają im życie, zabierają przestrzeń, mogłyby zniweczyć ich cudność i boskość, przez nie przemawiającą do nas, najprostszą ewangelią - dobrą nowiną kwiatów.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!