Rok temu byłam pełna rozpaczy i frustracji, bo straciłam mojego M. Bardzo szybko przejrzałam i teraz widzę, że tęskniłam za kimś, kogo nigdy nie darzyłam uczuciem. Zakochana w samej teorii miłości, kiedy nadarzyła się okazja byłam pewna, że to prawdziwe zakochanie. Szybko przestałam szukać, zamknęłam wszystkie drzwi w moim umyśle i uspokoiłam się, pochłonęły mnie inne sprawy, inne problemy i już nie potrzebowałam tej urojonej tęsknoty. A teraz chyba znalazłam prawdziwą miłość. Odkryłam tą uroczą niepewność początków i przewrotność nierozumianych uczuć. Gule w gardle i prawdziwe motyle w brzuchu. Mimowolne uśmiechy i gorycz pierwszych kłótni. Nocne rozmowy i odkrywanie siebie. Nieśmiałość. Szczerość. Strach. Radość. Piękno.