Menu
Gildia Pióra na Patronite

Dzień Dziecka cz.1

Rano jeszcze cieszyłem się wczorajszą imprezą jaką zorganizowaliśmy dla dzieci w miejscowej bibliotece. Pomimo obaw udała się doskonale. Poezja czytana i śpiewana przyciągnęła jednak kilkadziesiąt osób. No i te cudowne gawędy pana Kazimierza. No i mieliśmy przecież konkurencje w postaci imprezy w Rynku, organizowanej przez miejscową fabrykę lodów. Tak sobie przy okazji myślę, że może by tak miejscowy browar organizował Dzień Ojca?! Z rana dziś poszedłem z Mikim na działkę. Pozbierałem ślimaki z kapusty i słoneczników. To akurat lubią najbardziej. Piwonie są tak ciężkie od swoich białych, wielkich i bujnych kwiatów, że opadają i ścielą się po ziemi, więc delikatnie podwiązałem je. Przywodzą na myśl czystość , dziewiczość młodości, którą już ten stan męczy i irytuje, że decyduje się w końcu dobrowolnie zbrukać siebie, w radosnej , pełnej oddania kąpieli miłosnej, aż staje się nowym, z innymi, pięknymi wartościami jak: rozzkosz, szczęście, wolność i pragnie mówić o nich otwarcie, nie wstydząc się swoich doznań, rodzących się pragnień i ciągle zmieniających się potrzeb.
Czerwiec rozpoczął się też kielichami żółtych liliowców, o utulającym zapachu. No i są jeszcze obok , kolejno rozbrzmiewające tonami wiosny dzwonki i naparstnice. Jakoś szczególnie lubię naparstnice i dbam by przetrwały zimę, aby zakwitnąć grubymi wieżami z kwiatów, jakby dzwonów. Jeszcze lilie nie dają się nie zauważyć. W tym roku wyrosły wysokie i przypominają swymi kształtami maszty telefonii komórkowej. Wysyłają intensywne falę pięknych barw, właściwie to wiązek barw, bo niektóre kwiaty zawierają w sobie kilka kolorów. Potem był czas Mikiego i oprowadził mnie po wszystkich miejscach naznaczonych przez...cieczki. On zaciekle zlizywał zapachy i smaki koleżanek z osiedla, a ja podziwiałem wiosenną bujność traw. Prywatny deweloper nie kosi ich, to mają już niektóre około półtora metra wysokości i i wyposażyła je natura w takie piękne kwiatostany. Rajgrasy, kupkówki, życice, wiechliny, owsy, jęczmienie,...Po nich wije się dzika wyka i fioletowymi kwiatami, jakby gronami oplata je niczym korale smukłe ich szyje. Dzielnie z trawami i wyką walczy o słońce babka lancetowata, która też wynosi swe kwiaty prawie na metr. Jej kwiatostan wieńczy piękna korona , którą tworzą cieniutkie pręciki. Dziwny, ale interesujący kwiat. Obok śliwy, pamiętającej całkiem inny ustrój wyrósł na ponad metr i zakwitł wielkim, czerwonym kapeluszem mak. Przypomina swą duma i galanterią biskupa z czasów Ludwika Słońce. Istotnie jest piękny, strojny, pewny siebie i butnie wręcz dumny. Ale zda się czuwać nad trawami, ziołami jak dobry pasterz lub jeden z trzech muszkieterów. Jeszcze falujące na wietrze białe i różowe koniczyny, kryjące w swych liściach szczęście tym, którzy zechcą im poświęcić kilka chwil zachwytu. Naprawdę śliczności. I krwawniki, niecierpki, pokrzywy, a razem to oceany spokoju, jakiegoś dobra, którego pilnie strzegą ptaki i głoszą wszystkiemu stworzeniu piękno tej łąki, jej harmonię. Gubię tu czasem część bruksizmu i demonów go powodujących, a ta łąka zamienia je w czyste piękno. CDN.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!