Menu
Gildia Pióra na Patronite

29.08.2018r.

fyrfle

fyrfle

Patrzę z zachwytem i dumą na jeden z naszych słoneczników. Nasze życie jest jak roślina słonecznika. Najpierw wzrastamy i rozwijamy się, żeby potem rozkwitnąć absolutnym pięknem, najpierw rozkwitamy jednym kwiatem, a potem następnymi i tak obdarowujemy siebie, rodzinę, ludzi naszymi talentami, dobrem, miłością i i jest tego wszystkiego więcej i więcej, a potem przychodzi czas, że pewne elementy naszego ja umierają w nas, bo wydały już owoce i czas jest w nas na nowe piękno, tak jak jest w roślinie słonecznika, która rozkwita nowymi słoneczkami swoich kwiatów. I tak żyje nasz los w nas, w jednym przemijamy, a w drugim rozkwitamy, ale wciąż jesteśmy ogniskami, często niewysłowionego piękna. Lata mijają, a my dojrzewamy i wydajemy owoce naszego żywota, obfite jak głowy słoneczników i smaczne niczym zawartość nasion słoneczników. One są pokarmem dla ludzi, inspiracją do pięknego, twórczego życia w dobru, mądrości i dla dobra i mądrości. Z biegiem lat przemijamy i starzejemy się, - tak przemijamy, jak wygląda późno letni - sierpniowy, czy wrześniowy słonecznik, który jest piękny przekwitniętymi kwiatami, pomarszczonymi płatkami, z którego nasiona wyjadają ptaki przygotowujące się na zimy przeżycie, ot symbol majestatycznego piękna zaawansowanej dojrzałości człowieczej. Czasem taka roślina wyda jeszcze gdzieś na bocznej łodydze mały kwiat, ale ona już wie, że odchodzi do innego wymiaru istnienia, innej formy i pewnego nadranka przyjdzie ta chwila, że przymrozek październikowy zakończy jej życie i stanie się zawartością kompostu lub wyschnie do wiosny, żeby być ogniem ogniska, jego jasnością i ciepłem. Tak samo człowiek marszczy się, przebarwienia i traci z dnia na dzień piękno, energię i wolę życia, aż stanie się prochem, który powróci do ziemi i zasili jej życiodajnosć, a jego duch sprawi, że kolejne pokolenia w pewnych miejscach będą czuły klimat dobra i takiej przyjazności, tak tak - są takie miejsca na ziemi.

Otaczamy nasze domostwa płotami, ogrodzeniami,murami, czy potężnymi wielometrowymi żywopłotami z tui i rozmaitych innych iglaków. Nie chcemy żeby nas ludzie oglądali, podglądali, a wynika to z tego, że mamy dość człowieka w sensie negatywnym. Nie lubimy patrzeć na sąsiadów za krzywdy doznane w pracy, w urzędzie, w szpitalu czy w sklepie i jeszcze obawiamy się, że obgada, za bardzo się zbliży, doniesie. Oddzielamy się więc, a ja myślę, że najlepiej by było gdyby ogrodzeń nie było lub byłyby minimalne, a więc żywopłotami czy sztachetami powinny być rośliny kwitnących malw, czy latarnie słoneczników i jeszcze niżej pod nimi i przed nimi gąszcz marcinków, chryzantem, rudbekii wszelkich. Może krzewy kaliny, jaśminu, czy pięciornika albo hibiskusa, tawuł czy azalii i rododendronów. A normalnością powinno być, że jak wyjeżdżamy, to klucze do domu dajemy sąsiadowi i ten dogląda ogrodu i podlewa kwiaty na balkonie.

Powoli następuje czas ogrodowych żniw, a więc wczoraj zebraliśmy nasiona kopru i część z nich wysialiśmy jeszcze na jesienne zielone zioło, a resztę wysiejemy stopniowo przyszłą wiosną i latem. Poobcinałem głowy słoneczników. Dojrzały pięknie do ostatniego nasiona w centrum kolistych kwiatostanów i będą wyłuskane i zjedzone, a niewielka część da wiosną początek nowemu pięknu, smakowi i wszelkiej radości i zachwytom. Niesamowity jest ten czas zrywania nasion kopru i głów słoneczników. Nasiona kopru wydają tak intensywny zapach przy zbieraniu ich i potem miejsce ich składowania - piwnica tak intensywnie pachnie ich cudnym aromatem, a następnie przyszedł czas na słonecznik - nasiona są pokryte jakby warstwą ochronną i również ona i nasiona tak mocno specyficznie zieją w nasze nozdrza aromatem charakterystycznym dla dojrzałych słoneczników - mówiącym nam - są żniwa, jesień za progiem, właściwie już zerka przez płoty do zagród. Cały czas w najlepsze owocują poziomki i maliny. Zaczęły też dojrzewać i opadają powoli brzoskwinie. Mocno czerwieni się głóg. Powolutku ciemnieją grona winorośli.

Czerwone ogniste miłosne owoce kaliny nad słonecznikiem, którego kwiatostany ułożyły się w kształt krzyża i jednocześnie ukrzyżowanego chrześcijanina weń można dostrzec, to te jagody kaliny na tym ogromnym krzewie są jak niebo oddające hołd ukrzyżowanemu Bogu i cierpieniu, które spotyka chrześcijan właśnie, jak niebo płaczące pięknymi krwawymi łzami miłości, która pozwala jednak ludziom się bardzo bardzo bardzo krzywdzić...bo są wolni.

Wielkimi plonami obdarzają nas pomidory, zwłaszcza koktajlowe, które w ubiegłym roku znalazły się w różnym miejscach ogrodu i powschodziły wszędzie, a teraz wszędzie widać małe czerwone kuleczki, które są bardzo słodkie i bardzo smaczne, więc codziennie są nam po prostu przegryzką w różnych momentach doby. No i jeszcze stanowią przepiękne ozdoby ogrodu, znakomicie komponując się z najróżniejszymi kwiatami , krzewami i drzewami.

Pięknie też, na niebiesko, zakwitł kolejny zasiew fasoli, ale czy zdąży wydać plon w tym roku? Na szczęście na pewno będzie póki co z nami przez kształty i kolory kwiatów. Jeszcze przy fasoli zastanawiają mnie i zatrzymują znowu krzaki pomidorów koktajlowych, tym razem te bardzo wysokie, które jakimiś swoimi sposobami zaczepiają się czy wspierają o łodygi i liście słoneczników i bez przywiązywania ich prą do góry i wydają kolejne serie owoców.

Szesnasta trzydzieści, na polu przyjemne 22 stopnie Celsjusza, które podgrzewają wodę na wieczorną kąpiel i produkują prąd, a ponadto wprawiają we wspaniały nastrój. Kwiaty w ogrodzie w takim słońcu są po prostu urzekające i się siedzi i się na nie patrzy, i się ogląda jak promienie rozszczepiają się, jak zmieniają odcienie zieleni, w zależności skąd spojrzymy na liść kwiatu, jak czynią czerwień soczystszą, jak czynią żółć aksamitek promieniejącą, jak czynią bordowość astrów emanującą serdecznością, jak czynią różowość jeżówek zapraszającą, zalotną i uwodzącą.

Tymczasem nasze wnuki nie chcą jeść spadających węgierek, brzoskwiń, jabłek, malin na krzewach, poziomek i pomidorów na krzakach. Niestety nie chcą już nawet jeść kanapek i wolą nutellę, parmezan, goudę, tosty,makaron ze serem, pizzę, budynie i kisiele. Ale to pół biedy, bo są takie , które ino kolę i czipsy.

Piękny i dobry dzień trwa rozkwitając w swojej genialności przez miłość i mądrość człowieczą, ziemi, natury i wszechświata oraz oczywiście doglądany jest przez cudowność Bożą, a więc bądźmy szczęściem i radością, nikt przecież nie chce być niczym innym.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!