Menu
Gildia Pióra na Patronite

06.10.2015r.

fyrfle

fyrfle

No właśnie, czytam sobie swój tekst, opinie pod nim i łzy mi lecą ciurkiem. To jest właśnie znalezienie własnej skóry. Nie mam już wstydu, lęku przed tym , że mnie - faceta, ktoś wyśmieje za to, że wzrusza się do łez słuchając piosenki Petera Gabriela "Book of love". Wczoraj byliśmy z Anią na filmie "Król życia" z Robertem Więckiewiczem. Hm. Teraz wszystko utwierdza mnie w swoim wyborze. Ten film jest o mnie i o nas.Nie ważne czy impulsem jest wypadek samochodowy czy wyklikanie właściwych słów na klawiaturze. Ważne uchwycić wreszcie siebie. Gdyby w tym 47 leciu nie było lęku, to kim bym był? Pozostaje wierzyć, że wszystko jest po coś, a nie warto teraz i nie mogę rozmemływać przeszłości. Myślę, że teraz przechodzi wszystkie moje oczekiwania, a jeszcze jest dokładnie tym , co chce Ania. Trafiło mi się to, o czym pisał Coelho, że czasem te połówki się odnajdują we wszechświecie. Dobrze, tak iść sobie ulicami i być pewnym, że dynie z wystaw sklepowych śmieją się właśnie dla Nas, a lampy uliczne, gwiazdy i księżyc są tego wieczoru jaśniejsze o naszą moc, szczęście, pewność - to się wie i potwierdzają to przechodnie ustępujący miejsca na chodniku, kierowcy zatrzymujący się przed przejściem dla pieszych, kiedy my mamy do niego jeszcze kilka kroków. Pewność - lepiej później...Potem w kinie siadamy sobie w ostatnim rzędzie i jak nastolatki całujemy się w chwilach, gdy akcja zwalnia, mało nam więc...Idziemy na nie otwarty jeszcze nowy most na Sole, jest cudownie, tak jasno. Wpatrujemy się w nurt rzeki, taki płytki. Migotają ryby oświetlone przez iluminacje mostu oraz intensywny księżyc. To nie jest tak, że była mi potrzebna, to jest tak, że też się cieszy, że jest szczęśliwa jak jeszcze nie była, a więc jest to jedność taka nie do wyrażenia, więc tylko znowu patrzymy sobie w oczy, reszta jest na poziomie ducha. Stan świadomości, którego rozumem nie idzie pojąć, więc język też nie potrafi powiedzieć. Słuchamy w aucie Golców i znowu łzy, że musimy uciec od tej patetyczności.Ania przeklikowuje na skoczny i wesoły utwór. Czas na czerpanie radosne życia i kreowanie go na codzienną radość. Nie będziemy tracić się z oczu. Wszystko co mamy jest z nas dwojga i to naprawdę jest wszystko. Cieszymy się tym, bo jesteśmy wybrańcami spośród miliardów, którzy to zrozumieli i jednocześnie żal w nas, że takich nas tak niewielu. Spoglądam teraz w komórkę, a w niej tekst, który miałem dzisiaj zamieścić w dziale wiersze. Czyszczę komórkę z zapisów, bo trzeba mi kupić nową. Tą rozklikałem już prawie na części. Wszystko prawie co mi przychodziło do głowy zapisywałem w tej starej komórce SE K800i. Jej czas też dobiegł końca jak poprzednie 47 lat.
Lubię patrzeć na sierpniowy zachód słońca,
Który wdziera się do moich oczu,
Przez burzowe chmury, pełne ulewnego deszczu.
Wiem, że odradzającego i w urodzaj przemieniającego.
Lubię go bardzo, bo syci moje wewnętrzne
Piękno mnóstwem konstelacji:
żółci, pomarańczy, różów, błękitów, fioletów i czerwieni.
Boże! Niech mnie wreszcie przesadzą,
Jak ja przesadzam je i daje im impuls do nowego.
Niech ich piękno wreszcie nagromadzi
We mnie siłę i niech wyruszę, a choćby
I w samotną głodną obtarganą wędrówkę.

Czekam na girlandy piorunów.
Dziwnie bardzo spokojny czekam.
Na perkusje grzmotów - hołd
Dla mijającego dnia, a werblem dla
Mojej nadziei, aby drażniła moją wolność.
Ta Piękna Pani niech zaś łechta stale
Bez zniechęcenia i zmusza do bolesnych zmian.
Ale przecież zmian koniecznych, bo...
Wiem ze tam za progiem nadziei,
Są nowe inne horyzonty pełne chwil
Pełnych pasji, rozkoszy i sytości
Doznań przez pełnie być.
I dobrze jest.
Wracam do siebie żywego.
Takiego jeszcze nie w pełni...
Ale wizualizującego siebie
Radosnego, w pełni szczęścia,
Zarażającego tym szczęściem,
Tańczącego tym jestestwem spełnionym,
Przenoszącego te wibracje szczęścia
Na wszystkie galaktyki wszechświata,
Że Bóg znowu będzie miłosierdziem i tylko miłością.

Czuję w sobie tęsknotę, która jest tuż
I podaje siebie , a razem są Nami i Wiarą.
Wystarczy jej że zachwycę Kogoś
We wspólną rozkosz już bez samotności,
Która kreuje demony: natręctwa lęki,
Że lekarstwa odwracają li i jedynie od samozniszczenia.

Lubię ten czas który kłuje mnie w siebie,
Wszpila mi utracony sobie pępek świata.
Muszę go mieć by nie przegrywać,
Nie tracić kolejnych lat na rynsztoki
I kolejne dna życia, no właśnie życia?
Przecież nie mam żadnej kontroli
Nad sobą i tym co dookoła mnie.

Zawsze trzeba być sobą , wiem to powoli.
Więc wiesz Boże, że nie odpuszczę,
Albo postawisz na moje szczęście,
Albo żądam zamień mnie w nic.
05.08.2015r. zakończyłem 13.13

Ależ to się kotłowało wtedy we mnie, wszystko mogło się wydarzyć, ale jak to dzisiaj czytam, to było to jak Wielka Modlitwa, która musiała się spełnić, bo była w niej iskra wiary, maleńka iskra. Łatwiej jest żyć, gdy teraz się jest świadomym swojej wiary i mocy, że czuję , ze mogę wszystko dobro nam dać, bo czemu niby nie miałbym. Nie rozumiem tej przemiany do końca, bo ja teraz jest takie silne, a jednocześnie wzrusza się do łez i cieszy głośno, że ludzie zażenowani są moim szczęściem i nie wiedzą jak zachować się wobec tej radości.
Szliśmy ulicami wsi i nie może mi wyjść z głowy obraz sąsiada Ani, który zobaczył nas już pięćdziesiąt metrów przed jego posesją. Doznał jakby zjawiska paranormalnego. Obserwowałem go katem prawego oka. Patrzył na nas tak wyszczerzonymi oczami i nie mrugną ni jeden raz. Myśmy szli, a on powoli przekręcał szyję i oczy wędrowały za nami. Skręcaliśmy w naszą uliczkę , a on patrzał. Pora na podarować sobie kolejną radość życia - kawę!

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • sprajtka

    12 October 2015, 20:56

    Było warto:)

  • fyrfle

    12 October 2015, 18:16

    Takie długie teksty, a są czytane - czytelnictwo nie ginie:))))))

  • sprajtka

    11 October 2015, 11:57

    :))))))))))))))):))

  • fyrfle

    10 October 2015, 12:26

    w ogóle Gabriel ma takie chwytające za serce jak i ta z Miasta Aniołów, lubie Jego koncerty, ale jeszcze nie byłem, mam nadzieje, że teraz uczynie to wreszcie

  • jedna_łza

    10 October 2015, 00:46

    Z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że Book of love towarzyszy mi odkąd pamiętam ale za każdym razem gdy ją słyszę odczuwam takie same emocje jakbym słyszała ją po raz pierwszy szczególnie przy refrenie :):)

  • jedna_łza

    10 October 2015, 00:28

    Uwielbiam się zatrzymywać na dłużej u Ciebie Mirku. Pochłaniam każde Twoje słowo , które raz wprawia mnie w euforię żeby zaraz mnie wzruszyć:) wiesz co ?? może to i dziwne ale zarażasz swoim szczęściem , dajesz nadzieję na lepsze jutro. Udowadniasz Nam ,że nigdy nie można mieć poczucia ,że wszystko stracone bo nagle nie wiadomo skąd promienie słońca wkradną się przez okno i człowiek znów odzyskuje poczucie ,że jednak jest potrzebny ,że gdzieś tam jest ktoś kto na niego czeka.I nagle ta cała bolesna droga ,którą przeszedł zaczyna się zacierać i odchodzić gdzieś w niepamięć :) Cieszę się ,że tu jesteś :):) Pozdrawiam :)