Menu
Gildia Pióra na Patronite

Jesień schizofrenika

victoria_vvv

victoria_vvv

Dlaczego, kiedy uwielbiany przeze mnie deszcz, zaczyna umilać mi dzień - ja, oplatam ramionami nogi aby bronić się przed tym? Czemu zamykam powieki chroniąc oczy, przed ukochanym wiatrem, który o wolności przypomina? Czy celowo ukrywam się w metafizycznym świecie, aby uniknąć kolorowych listków spadających prosto pod moje stopy? Wirujące krople deszczu na ich wyblakłych powierzchniach, niczym łzy się układają. Może to właśnie one szepczą mi do ucha smutnej pieśni słowa.

Również ten, który na dłoniach o wczesnej porze osiada, zakładam szalik, by ukryć się przed nim.
Zagubiona błądzę mchów krainą. W drodze do swojego azylu mijam tylko cmentarz zapadniętych oczodołów, wyssanych dusz, pociętych nadgarstków. Każde z nich nieczule na dźwięk ciszy, zmarzniętymi stopami, uderza o beton. Ile jeszcze potrwa ten spektakl?
Zakrwawiony język, szkliwo zdzierające się z zębów - tyle po każdej nocy zostaje. "Czas pogodzić się z martwymi przyjaciółmi" nigdy nie nastąpi. Działania zabezpieczające umysł, czy ciało? Sama już nie wiem.
Każdy centymetr ciała osłonięty tarczą zaschniętych strupów, między którymi można doszukać się tylko poświaty fioletowego błękitu. Zimny księżyc oświeca rozdwojone paznokcie. Jedyna opcja to żuć wilgotne końcówki włosów, oddając się rozkoszy. Przeżywam euforie kubków smakowych, delektując się związkami cyjanowodorowymi, wchłoniętymi przez niteczki wyrastające z mojej czaszki.
Momentami przerywam ssanie, aby odpowiedzieć "wiem", na stwierdzenie "jestem tutaj", nieustannie powtarzane przez nieistniejący, stojący przede mną obraz martwych zwłok.
Jeden niewłaściwy ruch źrenic... Okna zasłonić, drzwi pozamykać, lustra rozbijać, oczy porcelanowym lalkom wydłubać, ręce pluszakom poodrywać, książki do szafy schować, usta taśmą zakleić. Bezpieczna? NIGDY.
Dłoń prawą kładę delikatnie na swojej drugiej. Głaszczę, kciukiem masuje kosteczki. Lewą dłoń przyciągam do twarzy. Całuję palce, wkładam kolejno do ust, kiedy trzeci wsuwa się jako ostatni, następuje odruch wymiotny. Miało to być romantyczne zbliżenie, a mój kochanek zamienia się w morderce. JAK MOGŁAM kolejny raz tego nie przewidzieć?! On obserwuje tylko sutki odstające spod koszulki, w chwili, gdy ja odchodzę od zmysłów. Kiedy pojawia się ich więcej, znikam. Pozostaje tylko mokry orgazm na prześcieradle po jesiennym stosunku ze zjawą.

595 wyświetleń
10 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!