M., przychodzisz i nielotowi nieba przychylasz, a wówczas zda się, że lecę, że skrzydła mnie niosą... Czasem i mnie źrenica się łzawi. Dziękuję za przepiękny wpis oraz za wspólny spacer aleją w głębi czasu, by usłyszeć choć ciszę, po ich szumie.
Już dawno nie chadzałam śladami aniołów, sierpniowe niebo odległe i piękne może dziś przyjdziesz pod moje drzwi a gdy usłyszę znajomy szum skrzydeł na rozstaje dróg mlecznych na przeciw wybiegnę...
Dawno tutaj nie zaglądałam, ale lubię tu wracać, choćby tylko po to, żeby zachwycić się niebem jakie mi malujesz. Przepiękny wiersz, który skradł mi serce, więc odwzajemniam się tym samym, mon Ami... ;)
"Może droga, którą szliśmy, zbyt trudna była nam? Dziś padasz na kolana, przyjacielu z dawnych lat. Ślepe pragnienia serce złamało. A przecież w niebie spotkać się mieliśmy."
Świat się zmienia na oczach ludzi i aniołów... no i smoków też. Autor Skrzydlaty, to i Tekst Skrzydlaty i jeszcze sierpniowy. Cóż można chcieć więcej? :) Nie zawsze nie ma tego, czego nie widać, pozdrawiam. :)
Witaj Naju! :) Pear, jesteś wreszcie! :) Jak mawiał papież -to, co w nas niezniszczalne, trwa. I tak, jest to swojego rodzaju moje "tam i z powrotem" :) Niezapomnienie jest jak muszla, w której morze szumieć jeszcze nie przestało. Pomyślałem więc: może tam pójdę, może spotkam kogo... :)) Któż z nas tak nie śnił? :)