Na moim niebie czarne ptaki rozdziobały słońce poszarpały pazurami obłoki
a ja, na przykrótkiej drabinie chciałem przekupić srebrne anioły by ubrały ludzkie buty i bezdzietnej nocy podarowały drugie życie zanim słowa roztopią się w śniegu
nie zdążyłem
głodni grzechów świata byli tam przede mną
może ( nie)potrzebnie zaorałem kawał nieba własnymi ramionami...
O twój kawałek nieba nikt lepiej nie zadba niż ty sam. I każdego z nas to dotyczy. Jak nie zadbamy to "rozdziobią nas kruki i wrony". Pięknie napisałeś.