lubię
kiedy upinasz moje dłonie
w wiersze
gdzie każda litera
głęboka aż po dojrzałość dni
dotyka naszych rzęs nocą
każdy wers sięga aż po tamtąd
gdzie na brzegu ust
skrapla się pożądanie
lubię, gdy
na czystej kartce
zmyślasz mnie pocałunkiem
i utwierdzasz w istnieniu
jak może, którego już nie ma...
lubię, gdy zdecydowaną nagłością
piszesz mnie w sobie...
mój poeto...