"Uspokój się, uspokój." - Powtarzam sobie w myślach. To przecież nie jest warte takiego wspominania. Wychodzę spod prysznica, suszę przez dwadzieścia minut długie pasma włosów, po czym związuje je byle jak na czubku głowy. Zakładam spodnie, koszulkę, trampki, słuchawki w uszy, torebka w dłoń i wychodzę. O piątej rano... Świat jeszcze delikatnie zasnuty mgłą, jakby śpiący, wydaje się taki niepozorny, miły. Człowiek myśli, że taki świat nie może go przecież skrzywdzić. Podobnie jak śpiące niemowlę wydaje się być na chwilę szczytem marzeń. A potem zaczyna płakać, wrzeszczeć, robi się czerwone, mokre i... Ma się dość.
A więc idę tymi uliczkami, z ulgą dostrzegam, że jest pusto. Tylko od czasu do czasu bokiem przemyka czarny kot. Zawsze wtedy rzucam się przed [...]