Zeszyt wypatruję Cię, Insomniaa

każdy dzień
to droga w twoją stronę
a ja szukam na ustach resztek zdań
by je wysłać priorytetem

byś czytał pragnień - słowa

gdy językiem zaproszę twój dotyk
będę, jak lubisz - przekornie urocza
aż obudzisz nieujarzmiony kobietyzm

zdejmiesz ze mnie zaszłości dnia
gracją wędrujących ust
ich nienasycenie - tkliwie przywitam

i zostaniesz w moim świecie

przecież od dawna…
- twoim sercem oddycham

Nie dłonie Ci daję
co garną do siebie,

nie pieszczoty,
co chwilą ulotną będą,

nie świty, co marzną
nocy czekaniem,
nie łzy, o troski moje,

nie mury, co dzielą od świata,
nie przestrzeń ust
zamkniętych,

nie słowa obietnicą
z wiatru utkaną,
nie serce na pół podzielone.

Na piersi Twej rozum mój składam
i wiarę wtuloną w Twe oczy zielone

W ramionach moich Cię
zmieszczę

i wiesz, że mogę wszystko...
znieść

jeszcze

Jest w Tobie jedno takie miejsce, gdzie czuję się bezpieczna. Pomiędzy Twoim karkiem, a prawym barkiem, idealnie mieści się moja twarz. Mój policzek delikatnie oparty o Twoje ramię i mój nos ogrzewany przez Twoją szyję. Tak, właśnie teraz powinnam się tam znaleźć, taka mała, bezpieczna od Twojego pulsu, spokojna od Twojego zapachu. Taka mała, wczepiona w Ciebie. Nie ma bardziej męskiego miejsca na ziemi niż przestrzeń między szyją, a ramieniem. Tylko tam jestem Twoją małą księżniczką tak rozkoszną i tak naiwną, złotowłosą. Mogę wsłuchiwać się w Twój oddech i czuć drżenie głosu. Być częścią Ciebie, łapiąc słowa prosto z Twoich strun głosowych.

Gdy Cię poznałem miałem wrażenie, iż patrzę prosto w jasność słońca, a choćby moje oczy były nawet wypalone i oślepłe, nie potrafiłbym odwrócić wzroku.