na skrawku małej łączki
kilka słów twój list
z nieba tęczą spływa uśmiech
niczym modlitwa o poranku
przed kawą a po pierwszym westchnieniu
teraz mogę wędrować
zanurzyć w świeżej zieleni maja
oddychać głosem ptaków
zdmuchiwać chmurne bałwanki
i skradać całusy z kobiecych ust
na szklanym fortepianie
rozbijasz kolejne chwile
ranisz muzykę i bezbronne dłonie
ktoś rozsypał klawiaturę
po wiejskich drogach
nie szukaj
jestem za rzeką i czytam list