Może i przekazuje...lecz niewielu umie je odczytać - i tak naprawdę to o tym jest ten aforyzm, a nie o tym czy sama biblia jest dobra czy zła, drogi Halfdanie. (poza tematem dodam tylko, że prawdziwa biblia została dawno temu zniszczona przez jakiegoś szalonego króla ;)...a to co obecnie możemy przeczytać to tylko "bajki zebrane", czyli to co wierni pamiętali z oryginału...chodzi oczywiście o stary testament).
Obecnie religia (nie tylko chrześcijaństwo) to zbiorowisko motłochu próbującego uciec od odpowiedzialności (w końcu "Bóg" tak chce, nie im go kwestionować) albo szarlatanów próbujących zdobyć władzę nad tym motłochem. Prawdziwych wiernych można policzyć na palcach przysłowiowej ręki. Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać, w końcu jestem niepoprawnym pesymistą ;)
Nie no jak się uprzeć to da się dowieść nieistnienia...zwykle robi się to "per absurdum"...aczkolwiek takie rzeczy tylko w Erze...znaczy matematyce :P I zgadzam się z IrethLady - ateizm to też swego rodzaju wiara....w obecnych czasach można by nawet zaryzykować stwierdzeniem, że każdy z nas jest głęboko wierzącym...aczkolwiek niekoniecznie w Boga ;), np. w potęge pieniądza/nauki. I Einstein też uważał się za wierzącego w tym znaczeniu - w nauce potrzeba odrobiny religi, ale nie w znaczeniu wiary w Boga tylko w piękno wszechświata i możliwość jego poznania...czy coś w tym stylu ;)