Motylem zamkniętym w klatce zdarzeń. Klatka wożona w ciemnościach w tę i wewtę.
Tak dobrze jest latać po słonecznym niebie
Delikatnie jak wiatr trącać dźwięki skrzydłem Delikatnie jak dźwięk trącać skrzydłem wiatr.
Oczy moje, gdzie jesteście? Dłonie moje, gdzie wasze ciepło? Jak mam objąć delikatne serce z niekryształu? Jak poderwać delikatne piórko do lotu? Białe, czarne, czarne, białe, a jakie są moje skrzydła? Obydwa tak ciężkie, nie udźwignę was, motylki...
Dwie pary cienkich skrzydeł podniosą mnie za ręce Moje dwie ręce ogrzeją. Jedna smutnym światełkiem, druga smutnym cieniem gdy dotkną mnie, są szczęśliwsze.
Rozwiejmy się już za życia na wietrze. Półprzezroczyści jak duchy dla świata, widzialni tylko dla tych, którzy w nas uwierzą.