Otchłań, otchłań, otchłań wzywa,
marmurowe płyty piękne,
szara trawa pod stopami,
cienką mgiełką świat spowity.

Cmentarz, cmentarz, miejsce chłodne,
tu osiądę, tu odpocznę,
skrawek ziemi tylko dla mnie,
tutaj ostatni grosz przepiję.

człapie ktoś po klatce
w odpowiedzi na dwa słowa

dzwonek
zaciekawienie
podekscytowanie
zaspokojenie

wraca
A na telefonie nadal podświetlają się romantyczne słowa:
"sex" "teraz"

opłynęła mnie ta rzeka
płynę zanurzony w jej istotę
oddaję się powolnemu biegowi
czuję nic

wypełnia mnie po brzegi
wielki spokój rzeki wielkiej
niesie mnie na ramionach
nie czujemy ciężaru

nade mną niebo
pode mną niebo
we mnie niebo

gdzie mnie uniesie
ten czarny zimny bieg

o jaką skałę roztrzaskam skroń
na jakiej mieliźnie dane będzie mi spocząć
jakie pochłonie mnie morze

objęła mnie ta rzeka
samotność

Poznałem Cię wielokroć
I rozszedłem się po stokroć
Dziś Cię wspominam

Ciepło którego się wyrzekłem

Żałuję zwyczajnie
Bo teraz dostrzegam
Ruch dłoni
I grymas na twarzy

Jesteś obrazem
Perłowokryształowym
Bez skazy