... w sumie to samo słowo "ateizm" nawet nie sugeruje nieistnienia Boga... to po prostu życie bez potrzeby myślenia o nim, bez potrzeby zwracania się z prośbami... to rodzaj samodzielności w życiu doczesnym... to jak z sąsiadem... czy muszę go od razu zabijać, by żyć bez jego obecności w życiu i myślach?... chyba nie!... ... oprócz tego, że ateista zostaje [...]
Gdy zaistnieje problem i nie odzywa się "moja miłość", muszę przestawić się na tryb oczekiwania. Czy przez ten czas, moja miłość nie jest prawdziwą? Gdy rozejdę się z "moją miłością" i od razu powiem "to nie byłą prawdziwa miłość" prawdopodobnie nie zadam sobie pytania "co mogłem zrobić lepiej" i nie nauczę się niczego nowego.
"Prawdziwa miłość, nie może być przystawiona do definicji czasu."