Autor
Rzeczywistość
NiewzruszenieSłysząc kroki, delikatne...Czując oddech,wstrzymywany...Wodząc wzrokiem,nieuchwytne...Widząc ręce.spracowane...Trwając z Tobą,wiernie...Dotykając serca,skrycie...Umierając z tęczą,niewzruszoną całkowicie...62 zeszyty
Słysząc kroki, delikatne...
Czując oddech,wstrzymywany...
Wodząc wzrokiem,nieuchwytne...
Widząc ręce.spracowane...
Trwając z Tobą,wiernie...
Dotykając serca,skrycie...
Umierając z tęczą,niewzruszoną całkowicie...
M44G
StarterZamknięty w sobie,Siedzę przez pustą nocNie czuje siebieJedyne, co czujeTo wewnętrzną niemoc Wewnętrzny niepokójMyśli nie dają spaćCo będzie jutro?Co było dziś?Co zrobiłem wczoraj?Że nie ma NasŻe mija samotny czasŻe odległość dzieli NasJedyne, co czuję i słyszę dusząTo Twoje przeróżne nastrojeNiczym muzyczne melodięSprawiają niepokójRadość przynosząSmutkiem się wprosząI to jest złeLecz czuje teżŻe przeczekać się daŻe miłość maraton zaczynaI choćby dobiegła Na ostatnim miejscuI choćby padała z nógTo dzięki niejŻyć będę mógł http://www.youtube.com/watch?v=t63_HRwdAgk 84 zeszyty
Zamknięty w sobie,Siedzę przez pustą nocNie czuje siebieJedyne, co czujeTo wewnętrzną niemoc
Wewnętrzny niepokójMyśli nie dają spać
Co będzie jutro?Co było dziś?Co zrobiłem wczoraj?Że nie ma Nas
Że mija samotny czasŻe odległość dzieli Nas
Jedyne, co czuję i słyszę dusząTo Twoje przeróżne nastrojeNiczym muzyczne melodię
Sprawiają niepokójRadość przynosząSmutkiem się wprosząI to jest złe
Lecz czuje teżŻe przeczekać się daŻe miłość maraton zaczynaI choćby dobiegła Na ostatnim miejscuI choćby padała z nógTo dzięki niejŻyć będę mógł
http://www.youtube.com/watch?v=t63_HRwdAgk
IDeeS
Boję się śmierci.Spadło na mnie światło świtu,a ja poczułam ulgę, że mogę zobaczyć ściany.Blask rozbił wizję śmierciocieni,a ja znów mogłam oddychać.Nadszedł nowy dzień,a ja wciąż bałam się nocy.Nie chciałam odchodzić ale być obecna w sobie.101 opinia i 3 zeszyty
Spadło na mnie światło świtu,a ja poczułam ulgę, że mogę zobaczyć ściany.Blask rozbił wizję śmierciocieni,a ja znów mogłam oddychać.Nadszedł nowy dzień,a ja wciąż bałam się nocy.Nie chciałam odchodzić ale być obecna w sobie.
28 November 2013, 20:45
http://www.youtube.com/watch?v=cenvEQQzSY4
Milczące dnie są potrzebneBy w spokoju zliczyć dni błędne...803 opinie i 6 zeszytów
Milczące dnie są potrzebneBy w spokoju zliczyć dni błędne...
4 April 2012, 21:04
Dzięki Wam serdeczne za te miłe słowa.
LSD
Pomarańcze też toną Wydrap słowa na mych ustach Niszcząc w szklanych oczach szyby Niech wypełni mnie czerń pusta Przecież ten świat jest na niby Nie odnajdziesz w nim już ludziAni nas – ni mnie ni siebieNic nie zdoła mnie obudzić Może trąbka … Na pogrzebie Leżę (w trumnie) w wannie z wodą Czerń jej drgań uśmierza bicie Chwyta mnie z chciwością błogą Wypuszczając ze mnie życie .Kapie kran – raz dwa nie więcej Czuje jak mi zwalnia serce Skup się …Leżę w wannie znowu Chyba jestem już na progu… Wraca…Siedzę z kimś na brzegu Nie … Zamglony obraz w biegu Byłem tam Skup się … Jestem W własnych oczach tylko gestem Drżę – w odbicach zimnych kafli Drwię z odbicia czarnej tafli Śnię – bo śmierć jest snem nic więcej Wiem – bo ból mi ściska serceŁapię wdech Gdy w dno uderzeW wannie z wodą W trumnie leżę Jeszcze łyk i styk i koniecNa szkle mgle Na lustrze dłonie Mrugam nic Nie mrugam wcale Łamię lustro Kręgi fale Wciągam tlen Nie tlen..Jak pusto…Wciągam kręgi Łykam lustro Patrzę w górę Kafle tańczą Kończ już…KończęPomarańczą…Co? Na brzegu…Tam gdzie stałem…Kończ jużKończę…Zapomniałem Byłem samNieZ kimś?Mówiłem Jeszcze chwila Daj mi chwile… Trzymam Ona Chce Ja nie chcę Byłem tylko głupim gestem Nie uciekaj! Ręka – pędzi Zjeżdżam Wśród mokrych krawędziKafle tańczą Ja nie tańczę PachniePachną Pomarańcze… Leci w górę Łapie słońce Płuca!!! Puszczam Tak…Już kończę…133 opinie i 5 zeszytów
Wydrap słowa na mych ustach Niszcząc w szklanych oczach szyby Niech wypełni mnie czerń pusta Przecież ten świat jest na niby Nie odnajdziesz w nim już ludziAni nas – ni mnie ni siebieNic nie zdoła mnie obudzić Może trąbka … Na pogrzebie Leżę (w trumnie) w wannie z wodą Czerń jej drgań uśmierza bicie Chwyta mnie z chciwością błogą Wypuszczając ze mnie życie .Kapie kran – raz dwa nie więcej Czuje jak mi zwalnia serce Skup się …Leżę w wannie znowu Chyba jestem już na progu… Wraca…Siedzę z kimś na brzegu Nie … Zamglony obraz w biegu Byłem tam Skup się … Jestem W własnych oczach tylko gestem Drżę – w odbicach zimnych kafli Drwię z odbicia czarnej tafli Śnię – bo śmierć jest snem nic więcej Wiem – bo ból mi ściska serceŁapię wdech Gdy w dno uderzeW wannie z wodą W trumnie leżę Jeszcze łyk i styk i koniecNa szkle mgle Na lustrze dłonie Mrugam nic Nie mrugam wcale Łamię lustro Kręgi fale Wciągam tlen Nie tlen..Jak pusto…Wciągam kręgi Łykam lustro Patrzę w górę Kafle tańczą Kończ już…KończęPomarańczą…Co? Na brzegu…Tam gdzie stałem…Kończ jużKończę…Zapomniałem Byłem samNieZ kimś?Mówiłem Jeszcze chwila Daj mi chwile… Trzymam Ona Chce Ja nie chcę Byłem tylko głupim gestem Nie uciekaj! Ręka – pędzi Zjeżdżam Wśród mokrych krawędziKafle tańczą Ja nie tańczę PachniePachną Pomarańcze… Leci w górę Łapie słońce Płuca!!! Puszczam Tak…Już kończę…
6 December 2010, 13:07
To jest takie... nieogarnięte.
fragment- "Nie zapomniałam..."Minęły dwa tygodnie. Jadę odebrać Marcelkę ze szpitala. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Moja ukochana wraca do domu, do tego prawdziwego, pełnego miłości. Kiedy zjawiłem się na sali Marcela stała przy oknie, odwrócona do mnie tyłem. Obok, na łóżku leżała walizka z jej rzeczami. Wszedłem tak, aby nie słyszała moich kroków. Podszedłem do smukłej sylwetki małżonki i ukryłem ją w swoich ramionach. Ona jednak stała w bezruchu. W ogóle nie zareagowała na moje, jakże czułe powitanie. Coś było nie tak.Nic nie mówiąc odwróciła się i stanęła przede mną ze spuszczoną głową. Delikatnie uniosłem jej podbródek, tak, aby zobaczyć co kryje twarz Marceli. Nagle posmutniałem. Po policzkach mojej ukochanej spływały łzy. -Skarbie…?Tylko to mogłem w tej chwili z [...] Czytaj więcej11 zeszyt
Minęły dwa tygodnie. Jadę odebrać Marcelkę ze szpitala. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Moja ukochana wraca do domu, do tego prawdziwego, pełnego miłości.
Kiedy zjawiłem się na sali Marcela stała przy oknie, odwrócona do mnie tyłem. Obok, na łóżku leżała walizka z jej rzeczami. Wszedłem tak, aby nie słyszała moich kroków. Podszedłem do smukłej sylwetki małżonki i ukryłem ją w swoich ramionach. Ona jednak stała w bezruchu. W ogóle nie zareagowała na moje, jakże czułe powitanie. Coś było nie tak.Nic nie mówiąc odwróciła się i stanęła przede mną ze spuszczoną głową. Delikatnie uniosłem jej podbródek, tak, aby zobaczyć co kryje twarz Marceli. Nagle posmutniałem. Po policzkach mojej ukochanej spływały łzy. -Skarbie…?Tylko to mogłem w tej chwili z [...]