bez ciebie nie ma nic bez ciebie nie istnieję nie ma sił we mnie by żyć duszę się we własnym ciele...
gdyby stać się niewidzialną wyrzucić gruboskórność wyjść za ramy siebie zostać tak niezauważalną być szeptem twych pragnień jedynie pozostać śladem w pamięci trwałym zapachem w pościeli czekającym co wieczór na ciebie ręcznikiem mokrym po kąpieli przesiąkać tą słodką wonią męskości wchłaniać niczym balsam w skórę słuchaną w kółko-ulubioną piosenką śniadaniem, obiadem i kolacją grzebieniem czeszącym czuprynę pilotem ściskanym w dłoni kubkiem ciepłej herbaty lustrzanym odbiciem poduszką z puchu wygodną znoszonym starym swetrem wieloma innymi przedmiotami zapachem zachłannie wąchanym snem dobrym spokojnej nocy uśmiechem dnia na twarzy łzą smutku policzkiem płynącą dreszczem kiedy zasypiasz wdechem i wydechem zmierzchem i świtem smakiem na języku echem przeszłości i w taki sposób pozostać...
bez ciebie nie ma nic bez ciebie nie istnieję nie ma sił we mnie by żyć duszę się we własnym ciele...
wyrwanym z piersi sercem... na szkle maluję ciebie.