Problemem nie jest sama religia, tylko ludzie, którzy ją wyznają. Zawsze zajdzie się jakiś fanatyk przez, którego zniechęcimy się do całej instytucji chrześcijaństwa, ale są też ludzie, wyznający tą religię, którzy robią dużo dobrego dla innych. Nieważne w co ci "inni" wierzą.
Może i przekazuje...lecz niewielu umie je odczytać - i tak naprawdę to o tym jest ten aforyzm, a nie o tym czy sama biblia jest dobra czy zła, drogi Halfdanie. (poza tematem dodam tylko, że prawdziwa biblia została dawno temu zniszczona przez jakiegoś szalonego króla ;)...a to co obecnie możemy przeczytać to tylko "bajki zebrane", czyli to co wierni pamiętali z oryginału...chodzi oczywiście o stary testament).
Obecnie religia (nie tylko chrześcijaństwo) to zbiorowisko motłochu próbującego uciec od odpowiedzialności (w końcu "Bóg" tak chce, nie im go kwestionować) albo szarlatanów próbujących zdobyć władzę nad tym motłochem. Prawdziwych wiernych można policzyć na palcach przysłowiowej ręki. Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać, w końcu jestem niepoprawnym pesymistą ;)
Święta prawda , o ironio paradoksu , jaki przywołują moje osobiste wspomnienia z maja ubiegłego roku , kiedy to dziękowałam Opatrzności za to że mam zdrowe obie nogi .