przychodzi niespodziewanie czas
co z piersi to co dobre wydziera
kiedy człowiek mówi sobie pas
poświęcenie całkowite wybiera
bezwładnie poddaje się chwili
chce by trwała w nieskończoności
o jednej godzinie i miejscu byli
razem do granic wieczności
mieszając się w sennych marzeniach
zlewając razem ciał soczyste barwy
budząc ciepło i zachwyt w istnieniach
odkrywamy własne tajemnicze skarby
z uśmiechem przyklejonym do twarzy
tak cudownie oczarowani po całości
wpatrzeni w siebie, bez żadnych wojaży
nie chcemy budzić w nikim zazdrości
pragniemy by rozkosz nie miała końca
odkrywać i poznawać będziemy
twe jasne lico w blasku słońca
me mroczne w nocy cieni
uzupełniając się wzajemnie
tworząc pełną dobę
pasujemy nieprzeciętnie
wyśniliśmy to sobie...
by senne marzenia nie stały się chłamem nie do spełnienia...