1.
Są dni, kiedy staram się przypomnieć sobie Susie jak najdokładniej. I nie wiem, czy uznać to za przekleństwo czy raczej za coś wyjątkowego, ale uwagę od każdego szczegółu na jej twarzy odwracały wielkie, szmaragdowe oczy. Były ogromne. To nie jest przesadzone określenie. Wielkie, gigantyczne, piękne. Wielu ludzi mówiło jej, że z urody przypomina te porcelanowe lalki, które były wtedy tak pożądane przez małe dziewczynki. Tak drogie, że mogli sobie na nie pozwolić rodzice tylko z najbogatszych rodzin. Jednym spojrzenie Susie różniło się od spojrzeń małych laleczek. Nie było puste. Patrzyła tak mądrze, a równocześnie przenikliwie, że mimo, iż znałyśmy się tak długo, nieraz czułam zakłopotanie. Wydawało mi się, że tymi oczami potrafi zajrzeć do każdej z moich myśli. Peszyło [...]