Piątek trzynastego. Zawsze wiedziałam, że to pechowy dzień. I ani trochę się nie pomyliłam. Znowu pokłóciłam się z rodzicami, ale tym razem to nie była taka zwykła sprzeczka jak zawsze o to, że nie pozmywałam naczyń czy wróciłam za późno do domu. Tym razem to coś poważniejszego. Rodzicie nie mogą znieść myśli, że mam już 18 lat i za pół roku zacznę samodzielne życie studenckie. Dla nich nadal jestem małą dziewczynką, której muszą wiązać sznurowadła. Nie potrafią się pogodzić z myślą, że ich jedyna córka wyjedzie gdzieś daleko. Dlatego spakowałam swoje rzeczy. W tej złości było ciężko, łzy leciały mi mimowolnie, a musiałam skupić się na tym, co robię. Zabrałam kilka bluzek, dwie pary spodni, coś ciepłego, ulubiony sweterek, sukienki, [...]