W porządku, jak rozumiem ucierpiało jego zdrowie, wyrazy współczucia. Ale nie znaczy to, że teraz nie docenia życia, a jeśli nie docenia, przykro mi to stwierdzić, ale jego psychika widocznie nie była na tyle wytrzymała, by dostrzec w tym drugą stronę medalu. Sam nie byłem na misji, w której zagrożone byłoby moje życie, lub widziałbym krzywdy ludzkie, jakich zapewne nawet w filmach wojennych nigdy nie widziałem. Ale wiem jedno. Ponad miarę możliwości starałbym się dzięki przeżyciom wyciągnąć z tego jakąś lekcję. Jak na razie żyję z zasadą,że co mnie nie zabija to mnie wzmacnia, jak dotąd to się sprawdza, swoje też przeszedłem kiedyś i nie będę ukrywać, a to, że wspomnienia wracają, przypominają jedynie mi o tym, kim teraz jestem, kim się dzięki temu stałem.