Dobro zwykle musi przejść znacznie dłużsą drogę,by po otchłani smutku i tysiącu lat czekania zaistnieć.Dostaje się wówczas ukochanie nasze w prezencie na chwilę, żeby zaskamować słodyczy wspólnych popołudni i wieczorów, poranków z jajecznicą i sokiem pomarańczowym. Po latach czekania, kiedy już srebrnie włos lśni, dostaje się tydzień lub dwa szczęścia... a zaraz potem wyrok i pożegnalne słowa... najszczęśliwsze 10 dni dni w moim życiu to te z Tobą, nim umarłem... Niech wróci Twoje ukochanie darem w czas i na dłużej, niż drgnienie powieki... L.T.
Izo, piękna pointa. V-sti, jestem okropnym roztrzepańcem, stąd św. Antoni jest jednym z moich ulubionych świętych:) Adnachiel, to cudowne co napisałeś, ale z ostatnim zdaniem się nie mogę zgodzić!;)