To nie tak, że nie piszę, bo już zapomniałem.. to wcale nie tak, że nie dzwonię, bo nie myślę. Zwyczajnie dzięki temu nie muszę czekać na odpowiedź. Nie muszę z niepokojem zerkać na każdą nową wiadomość z nadzieją, że to Ty. Nie denerwuję się, gdy ktoś zakłóca moje oczekiwanie. Nie smucę się, że to nie wiadomość od Ciebie. Nie wracam do domu podekscytowany, że wreszcie sprawdzę pocztę, włączę nastrojową muzykę i odczytam Twoje myśli - powoli, kilkukrotnie, żeby nic nie pominąć. Już straciłem rachubę, który to raz. Czyżby tym razem to już ten ostatni raz ? Nie wiem ile tych ostatnich dam radę jeszcze znieść.