Czasem przyspieszam, szybciej pompując,
a czasem stanę, gwałtowniej hamując,
lecz dużo częściej, rytmicznie tak biję,
jedyny to dowód, że on jeszcze żyje.
Lubi narzekać, że go strasznie bolę,
że nad rozumem przejąłem kontrolę,
że jestem dziurawe, na pół złamane,
że ślepe, głupie, przy tym zakłamane.
Ponoszę więc winę, za jego wybory,
wewnętrzne rozdarcie, ze sobą spory,
i pragnie mnie oddać drugiej osobie,
bo ponoć lepiej mi będzie przy Tobie.
Więc proszę, weź mnie, szkoda biedaka,
przygarnij, no proszę, no nie bądź taka,
bo dzisiaj, jeszcze, jak co dzień bije,
lecz jutro, kto wie, może mnie zabije?