Dobrą kwestie poruszyłaś Dorota, tez myslę, ze sobie wybaczyć jest trudniej i często mamy tendencje do oskarżania się i co za tym idzie samo dręczenia.
Pochłaniałam książki, karmiąc słowami swoją pustkę. Rozrastała się pragnieniem rzeczywistości.
Tak mocno przeżywałam życie bohaterów, że nie miałam już siły, by przeżywać własne. Rumieniłam się, gdy ona wzdychała z rozkoszy. Lecz tylko do środka. Przyjaźniłam się z nim, odważyłam się nawet na niewinny flirt.
Tyle lat żyłam tak między słowami, że w końcu w nie wrosłam. Szczelny pancerz zdań odgradzał mnie od rzeczywistości. Interpunkcja nadawała rytm mojemu sercu, regulowała oddech. Wyobraźnia rozrosła się tak bardzo, że ostatecznie mnie wchłonęła.
Oto ja – wytwór własnej imaginacji, niedopisana historia, której bieg toczy się między wersami.
Lecz przecież wiem...
Kiedyś oddam Komuś swe serce i - jeśli przetrwa potok myśli niewypowiedzianych - sczyta z mej duszy mnie samą.
Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Nie można? A jednak ja właśnie to zrobiłam…
Za pierwszym razem byłam ostrożna. Każdy krok był pełen zawahania, badałam grunt pod stopami, poznawałam każdy kamień. Nie obyło się bez małych ranek – tak trudno uniknąć ostrych krawędzi. (Słowa jak kamienie. Potrafią jednak ranić głębiej.) W końcu zanurzyłam się w pełni. Cała oddałam siebie nurtowi tej rzeki. Obmywała mnie z każdej strony. Zakochałam się w tym uczuciu… Dlaczego nie zauważyłam wodospadu? („Miłość” bywa ślepa, ma bardzo ograniczone horyzonty widzenia, jeśli jest tylko [...]
gdzieś po drugiej stronie mnie samej są jeszcze nienazwane przepaści i doliny pełne księżycowego światła z ciemnej strony księżyca
gdzieś po drugiej stronie Twej duszy zakopana nadzieja drzemie gdy Twe serce znów się poruszy zmartwychwstanie z głębi ziemi
gdzieś po drugiej stronie naszej przyjaźni rozciąga się kraina marzeń jeśli znajdziemy w sobie wiarę w jeszcze jeden nowy początek zabarwi się naszymi głosami ożyje tęcz kolorami i nie wygaśnie już w nas ten ogień
gdzieś po drugiej stronie tak bardzo boję się tam spotkać koniec