Ostry nóż w mym sercu tkwi
Przez miłość mą wbity
I choć nie widać strug krwi
Czuję się jak zabity.
Nie chcę już wchodzić w marzeń toń
Już nie warto o szczęście prosić
Pora w pięść zacisnąć dłoń
I udrękę nauczyć się znosić.
Nie każdemu, bowiem jest dane
Luksusem szczęścia być upojonym.
Tym bardziej, gdy na serca ranę
Sypie ktoś sól słów niewzruszonych.
Tak oto się boleśnie kończy
To, co jest esencją istnienia
Miłość, której nawet pies gończy
Nie dogoni, bo jest nie dogonienia.