Leże w łóżku
trzecia w nocy
a może już
nad ranem...
Obok Ty
Kochana
piękna
stara Zrzęda
- zdechłaś.
I co ja teraz pocznę?
Lat sześćdziesiąt sześć
tyle razem wymęczylim
tylko jednej szóstki
do kompletu
Ja, zrozpaczony
że krowo wredna
odeszłaś w nieznane
takaś już do końca
Roznegliżuję Cię
co by te ostatnie chwile
bo jeszcześ ciepła
były nade miłe
Ja już niemy
seksualnie, ubolewam
więc nie weźmiesz
w usta rozdziawione
No to, mimo lat podeszłych
ostatkiem biorąc siłę
na ustach mych spierzchłych
układam suchą Wiłę
Babo zdechła
moja Miła
teraz patrzę
tu też siwa...
Wdech ostatni biorę
- łono rozczłapane, sól
opadasz na mą głowę
- czerwonej papryki pół
Duszę się, już mdleję
knieje truposzowe
odpływam tam do Ciebie
- ...ziele jaśminowe
Kochanie! - tak Skarbeńku?
to Twa dusza...
a Bóg patrzył...
gdzie większego Zboczucha?