Nie słuchaj, bo i tak nie zrozumiesz. Jedyne wyjście z sytuacji, zwłaszcza tzw kryzysowej, to patrz udając, że słuchasz. Proste, choć niekoniecznie miłe.
Zgadzam się stanowczo... Czasem coś w nas tak bardzo się zakorzenia, że trudno jest nam to odrzucić. Poświęcamy się temu bezgranicznie. I właśnie to "Coś" ciągle nas podtrzymuje, wspiera w dążeniu dalej.