- Miłość przez internet, mówi Ci to coś?
- Tak.
- Naprawdę? Nie ma czegoś takiego.
- Wiem, ale odczuwa się coś podobnego. Miałem tak.
- Jak można kochać, kogoś kto nie istnieje?!
- Ale ona istniała.
- Ja też mogę wejść do czatu i napisać, że jestem Sandra lat 17, szukam miłości. Nie ma czegoś takiego jak miłość przez neta.
Wyobraź sobie nas. Nigdy się w życiu nie spotkaliśmy i nie spotkamy. Kochałbyś mnie?
- Przestań!
- Przepraszam. Próbuję Ci udowodnić, że miłość przez internet to nie to samo. Dwoje ludzi łączy wspólna rozmowa, dotyk, uśmiech i łzy.
- Straciłem ochotę, cześć.
- ....
Nie wyobrażam sobie kolejnych wersów tej rozmowy.
Z pozoru błahy temat przeobraził się w pole bitwy pomiędzy dwiema duszami. Jak to możliwe, że ludzie ze złością reagują, kiedy ktoś odkrywa przed nimi pewną sytuację z innej perspektywy?