Spotkały się dwa kardynały
jeden nieśmiały
drugi zdewociały
i na baranki swoje
narzekają wiele,
że tamten rozwodnik
a siedzi w kościele,
że tamta pijaczka
leży po krzaczkach,
że tamta niby święta
to zwykła udawaczka,
że tamci bez ślubu
dwa lata sypiają,
że Ci to Pana Boga
całkiem gdzieś już mają,
że były ministrant
z dwiema na raz mieszka,
że dziecko ma nieślubne
sklepowa Agnieszka,
że kościelny
w markecie
kondona kupował,
a Pan Mietek synusia
na przestępcę wychował,
że Mariola z poczty
ma dziecko z probówki
a na tacę nie daje
złamanej złotówki,
że menel spod sklepu
duchowym jest flejtuchem
bogacz Kowalski
okropnym pasibrzuchem,
który z dwa razy tylko
jak coś mu tam wypadło
pokazał w kościele
całe swoje sadło,
że córka Pana posła
na jednym plakacie
całemu światu pokazała gacie
bo bez wstydu całkiem
chodzi po tym świecie
o tym Drogi Księże
na pewno nie wiecie;
i tak leje się
i leje
pretensji aleja
kardynałów
w Sykstynie
pomalowanej
przez geja