- Wierzysz w Boga? – spytał.
- Nie – odparła, zagryzając wargę.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- To znaczy… Nie wierzę. Ja wiem, że On istnieje. Wiem, ponieważ ukazał mi swoje cudy niejednokrotnie. Ale wiara to nie tylko uzmysłowienie sobie, że On tam jest. Wiara to przede wszystkim świadomość tego, że On nas kocha, wspiera, przebacza nam i akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. To chęć modlitwy, rozmowy z Nim. Ja nie czuję Jego miłości, wsparcia, siły przebaczenia i akceptacji. Nie potrzebuję rozmowy…
Stał, zdumiony łzami, które pojawiły się na jej policzkach, smutkiem i tęsknotą w oczach.
- Potrzebuję tej Wiary, nie świadomości. Bez niej wszystko, czym mnie obdarował – rodzina, przyjaciele, szczęście – jest pozbawione głębszego sensu. Z wiary rodzi się o wiele piękniejsza radość, uśmiech, nawet łzy są weselsze! – odparła, wycierając łzy i uśmiechając się smutno. Bez słowa pożegnania pocałowała go w policzek, po czym obróciła się i odeszła, zostawiając go samego.
Jego – człowieka, który nagle poczuł, że jego serce wypełnia dozgonna wdzięczność za Wiarę i gorąca prośba, aby i ona To poczuła.