- Już rozumiem - jego głos był zachrypnięty i odbijał się echem od prawie pustego pomieszczenia.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, nie potrafiąc dostrzec żadnej logiki w wypowiedzianym przez niego zdaniu.
- Rozumiem - powtórzył, patrząc jej w oczy.
Odwróciła głowę, nie mogąc znieść jego spojrzenia. Udając, że nie usłyszała, wróciła do zakładania butów.
Przez ostatnie lata spotkali się zaledwie kilkanaście razy. Zazwyczaj z powodu czyichś urodzin lub huczniejszych spotkań organizowanych przez ich wspólnych znajomych. Zamieniali wówczas ze sobą dwa, góra trzy zdania, których wymagała grzeczność, by później unikać się do końca wieczoru. Początkowo przyjaciele chcieli ich pogodzić, sprawić, by gdy staną na przeciwko siebie, nie zapadała krępująca cisza. Jednak po kilku pierwszych, nieudanych próbach poddali się, przyzwyczajając się [...]